8 sierpnia agencja YouGov opublikowała najnowsze dane dotyczące poparcia dla sankcji nałożonych na Rosję przez mieszkańców Europejskich krajów. Dane wskazują na to, że Europejczycy w dalszym ciągu wspierają tę formę ekonomicznej presji, co więcej, wiele osób uważa że sankcje powinny zostać zwiąkszone (63% Polaków, 56% Hiszpanów, 51% Brytyjczyków, 41% Niemców). Wysokie poparcie dla sankcji nie jest jednak bezwarunkowe. Notuje ono znacznie niższe wyniki przy uwzględnieniu czynnika potencjalnego wzrostu cen w krajach nakładających sankcje (odnosi się to do cen energii, zwiększonych podatków, ogólnego wzrostu kosztów życia). Przy takiej ewentualności, nałożeniu nowych sankcji sprzeciwiłaby się większość Niemców, Hiszpanów, Włochów czy Francuzów.
Tę drugą statystykę błyskawicznie wykorzystały tuzy kremlowskiej propagandy. W nagłówkach rosyjskich portali przeczytać możemy, że większość Europejczyków sprzeciwia się antyrosyjskim sankcjom. Nie upiekło się również Polsce – na stronie kancelarii Lega Artis 9 sierpnia pojawił się niemal identyczny wpis.
fałsz: Narracja prowadzona na podstawie badań agencji YouGov jest fałszywa. Agencja zbierała dane jedynie wśród mieszkańców kilku konkretnych krajów, więc nie wiemy jak do kwestii sankcji podchodzi faktyczna większość Europejczyków. Równocześnie, jak pokazują same badania, większość Europejczyków nie sprzeciwia się nakładaniu nowych sankcji jako takich. Przytoczenie rezultatów związanych z konkretnym warunkiem (tj. wzrostu cen życia) to podręcznikowy przykład cherry-pickingu. Dodatkowo tytuł Lega Artis jest fałszywy jeszcze z jednego powodu – badania dotyczyły nakładania kolejnych sankcji – a nie sankcji, którymi objęta już jest Rosja.
W toku pisania artykułu pozwoliliśmy sobie również na przeanalizowanie w szerszym kontekście działalności publicystycznej wspomnianej kancelarii. Zgodnie z oczekiwaniami, natrafiliśmy na kolejne agresywne akty antyukraińskiej propagandy. Portal każdego dnia od lipca 2022 publikuje po kilka artykułów szkalujących naród ukraiński (z dnia na dzień zaczęło pojawiać się po kilka lub nawet kilkanaście artykułów). Wiele wskazuje na to, że za tak wielką skalą dezinformacji stać mogą fundusze rosyjskich służb bezpieczeństwa.
