Dyskurs anty-uchodźczy po 2015

✅ Materiał przeszedł podwójną weryfikację redakcyjną.

Przyjrzawszy się kampanii wyborczej 2015 roku jako punktowi początkowemu paniki moralnej związanej z figurą „uchodźcy” w Polsce, pora przejść do omówienia skutków tego zjawiska, jakie można było obserwować do połowy 2021 roku, kiedy za sprawą kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej, kwestia uchodźstwa wróciła do szczytów poczytności. Z jednej strony można postrzegać lata 2016-2021 jako okres poszukiwania innych „wrogów publicznych”, stających się ofiarami populistycznej nagonki (np. osób LGBTQIA+) – jednak mechanizmy nienawiści, które puszczono w ruch w 2015 roku, a które częściowo bazowały na znacznie starszych zjawiskach (np. islamofobii), nie przestały pracować.  

Prowadzone przez Fundację Batorego w 2016 roku badania nad mową nienawiści ujawniły, że „uchodźcy” byli obok mniejszości seksualnych i feministek, grupą w najwyższym stopniu narażoną na bycie obiektem mowy nienawiści. Stanowiący podsumowanie projektu raport przygotowany m.in. przez ekspertów związanych z Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW, dostarczył również podstaw do postawienia tezy o tym, że tolerowanie mowy nienawiści w stosunku do uchodźców i uchodźczyń pozostaje w bliskiej korelacji z poparciem dla przemocowych form „rozwiązywania” kryzysu migracyjnego – a także z przyzwoleniem dla fizycznych form przemocy. Te diagnozy znajdują potwierdzenie w wynikach badań nad przestępstwami z nienawiści prowadzonymi w latach 2016-2018 przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich oraz ODIHR/OBWE. Wykazały one wzrost liczby przypadków aktów przemocy i mowy nienawiści motywowanych przynależnością narodową, etniczną bądź rasową czy wyznawaną religią, których obiektem najczęściej byli wyznawcy islamu lub osoby utożsamiane przez sprawców z tą religią. 

Temat uchodźców bywał w tamtym okresie wykorzystywany politycznie, choć nie w takim natężeniu i nie z taką straszliwą skutecznością, jak w 2015 roku. Przykładem może być samorządowa kampania wyborcza 2018 roku, której jako Helsińska Fundacja Praw Człowieka przyglądaliśmy się bardzo uważnie. Prowadzony przez nas monitoring przypadków ksenofobii przyniósł pewne zaskoczenia – na przykład takie, że najczęściej etnowyzwisk używano w Internecie do obrażania polityka prawicowego, Patryka Jakiego, sugerując jego romskie (a w języku osób komentujących „cygańskie”) pochodzenie i odwołując się do negatywnych stereotypów kulturowych dotyczących tej grupy. Poza tymi drobnymi zdziwieniami zdecydowanie nie zaskoczyło nas, że do anty-uchodźczych i ksenofobicznych klisz odwoływali się populistycznie nastawieni politycy konserwatywni oraz osoby ich popierające. Dość przypomnieć wyemitowany przez tego samego Patryka Jakiego spot Bezpieczny samorząd, ukazujący rzekome skutki „przyjęcia uchodźców” do polskich metropolii, który między innymi przez Rzecznika Praw Obywatelskich został uznany za mowę nienawiści. 

Pytaniem, które nasuwa się, kiedy przyglądamy się tym wszystkim danym, jest „Kim jest właściwie ten uchodźca?”. Jak się wydaje, niewiele ma ta figura wspólnego z osobami, które w tamtym okresie uzyskiwały lub starały się uzyskać ochronę międzynarodową w Polsce – takimi jak uciekające przed przemocą domową Czeczenkami, czy tadżyccy dziennikarze opozycyjni. „Uchodźca” w obrębie dyskursu anty-uchodźczego to najczęściej młody mężczyzna pochodzący z jednego z państw Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej. Charakteryzuje go także inny kolor skóry, co nadaje tym dyskursom charakteru rasistowskiego – może on być bowiem czarny lub „ciapaty”. Drugim komponentem jest także islamofobia, ponieważ „uchodźca” jest niemal zawsze wyznawcą islamu – z czym w obrębie nienawistnych przekonań wiążą się stereotypy takie jak chęć przymusowego narzucania własnej religii, agresja, czy rozseksualizowanie wyrażające się, albo w przemocy seksualnej, albo w różnych parafiliach (zoo-, pedofilia). Zazwyczaj przedstawia się go jako podmiot pasywny – będący przedmiotem „przyjmowania”, „zatrzymywania”, „powstrzymywania”, „relokowania”, itp. Jeśli przypisuje się mu jakieś aktywne działania, to są one związane ze stosowaniem przemocy właśnie. 

W takich okolicznościach doszło do drobnego językowego przesunięcia – osoby reprodukujące w Internecie anty-uchodźcze stereotypy często zamiast o „uchodźcach”, piszą o „nachodźcach”. Jest to neologizm znaczeniowy pozwalający przekierować uwagę z faktu ucieczki („u-chodźca – skądś”) na fakt przekroczenia – najczęściej nielegalnego – granicy („na-chodźca – na coś”). Pozwala tym samym stosującym to określenie w prosty sposób uciec od etycznych wątpliwości związanych z piętnowaniem osób uciekających przed trudną sytuacją we własnym kraju pochodzenia poprzez skupienie na przyjeździe – a raczej „najeździe” – do innego państwa.  

Do poczytania: 

  1. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Migranci, uchodźcy i ksenofobia w kampanii wyborczej 2018: https://www.hfhr.pl/wp-content/uploads/2018/12/Raport-monitoring-mowy-nienawiści-w-kampanii-wyborczej.pdf
  1. Fundacja Batorego, Mowa nienawiści, mowa pogardy. Raport z badania przemocy werbalnej wobec grup mniejszościowych: https://www.batory.org.pl/upload/files/pdf/MOWA_NIENAWISCI_MOWA_POGARDY_INTERNET.pdf
  1. Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Jedynie 5% przestępstw motywowanych nienawiścią jest zgłaszanych na policję – badania RPO i ODIHR/OBWE: https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/jedynie-5-przestepstw-motywowanych-nienawiscia-jest-zglaszanych-na-policje-badania-rpo-i-odihrobwe
  1. Ada Tymińska, Dyskursywny obraz uchodźcy – studium przypadku samorządowej kampanii wyborczej w Polsce: https://ispan.waw.pl/journals/index.php/adeptus/article/view/a.2058.  

Nie przegap kolejnego tekstu. Obserwuj nas:

Awatar Filip Szulik-Szarecki