Koncert w Mariupolu nie świadczy o tym, że nie jest on „strefą wojenną”

✅ Materiał przeszedł podwójną weryfikację redakcyjną.

Na Twitterze oraz Facebooku na przełomie lipca i sierpnia niezwykle popularny stał się klip, pokazujący koncertu w Mariupolu. Standardowo był on okraszany podpisem „Koncert w Mariupolu na Ukrainie. Myślałem, że to miejsce miało być strefą wojny”. Oryginalny post, opublikowany został w języku angielskim przez konto kobiety, która w opisie sama określa się jako „Naczelna prawicowa ekstremistka”. Film został odtworzony niemal pół miliona razy. Nie upiekło się również polskiemu Twitterowi, choć na nim skala odtworzeń jest znacząco mniejsza. 

https://twitter.com/suzseddon/status/1552200984025341954

manipulacja: Wideo rzeczywiście pochodzi z propagandowego koncertu zorganizowanego przez rosyjskich okupantów w lipcu w Mariupolu. Nie świadczy to jednak o tym, że Mariupol nie jest strefą wojny. Efekty zbrojnej inwazji były w momencie nagrywania filmu tragiczną rzeczywistością mieszkańców Mariupola.

W maju Mariupol po miesiącach obrony został opanowany przez wojsko rosyjskie. Krwawe walki doprowadziły do drastycznych zniszczeń, prezydent Zełenski, prawdopodobnie naginając delikatnie rzeczywistość, napisał wręcz, że praktycznie żaden budynek nie został nienaruszony. 

https://www.facebook.com/zelenskiy.official/posts/3060577104192645

Wracając do tematu nagrania, faktycznie pochodzi ono z koncertu, który miał miejsce 17 lipca w Mariupolu. Pozostałe nagrania z tego samego wydarzenia pokazują nawet intensywne zniszczenia budynków, prawdopodobnie cywilnych, znajdujących się za sceną. 

Sam tytuł filmu i komentarze, które można pod nim przeczytać, są ewidentną próbą zmanipulowania odbiorców. Nieraz zaprzeczają one oczywistemu faktowi, że Mariupol był oblężony i zdewastowany. Jednocześnie, w sierpniu Mariupol dalej był w opłakanym stanie humanitarnym, brakowało wody, a śmiertelność w szpitalach stała na niezwykle wysokim poziomie.

Manipulacja opierająca się na dyskredytacji cierpienia narodu rosyjskiego lub wręcz faktycznemu pokazywaniu Rosjan jako wyzwolicieli Mariupola, doskonale wpisuje się w kremlowską narrację. Prowadzi ona z jednej strony do tego, że zbrojna napaść na Ukrainę jest w opinii publicznej legitymizowana, z drugiej finansowe wsparcie Zachodu, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, budzi coraz większy opór społeczny. Na ten moment prezydent Stanów, Joe Biden nie wydaje się rozważać zaprzestania udzielania pomocy. Problemem mogą być wybory w 2024, zwłaszcza że w nich udział będzie chciał wziąć człowiek, który w wykorzystywaniu dezinformacji jest niekwestionowanym autorytetem – Donald Trump.  

O koncercie w Mariupolu 22 sierpnia pisał również brytyjski portal factcheckingowy, Full Fact.

Nie przegap kolejnego tekstu. Obserwuj nas:

Awatar Stanisław Mroszczak