Reakcja polskiego społeczeństwa na wojnę w Ukrainie oraz związane z nią masowe uchodźstwo była niemalże jednoznacznie pozytywna, tak w zakresie zaangażowania w materialne niesienie pomocy uciekającym osobom, jak i na poziomie dyskursywnym. Od pierwszych dni wojny dominowały wyrazy solidarności i chęci zaangażowania się we wsparcie – zarówno ze strony przedstawicieli władz państwowych i samorządowych, polityków i polityczek wszystkich ugrupowań, organizacji pozarządowych, jak i osób prywatnych.
Mimo generalnie – pozytywnych reakcji – pojawiła się też mowa nienawiści, która ewoluowała razem z konfliktem zbrojnym. Uzasadniając takie twierdzenia przede wszystkim względami historycznymi i rzekomym antypolskim nacjonalizmem Ukraińców i Ukrainek. W związku z tym, najbardziej obraźliwe określenia dotyczące obywateli Ukrainy miały konotacje historyczne, np. Banderowcy, UPAina, UPAiniec.
Poza tymi określeniami, popularne było również słowo pojawiające się już wcześniej w dyskursie krytycznym w stosunku do migrantów ekonomicznych z Ukrainy, a zatem Ukr. W tym przypadku brak szacunku okazywany jest przez skrócenie formy – z kontekstu wynika bowiem, że jest to określenie
o charakterze pejoratywnym, w przeszłości stosowane dla określenia na przykład nisko wykwalifikowanych pracowników z Ukrainy. W dyskursach dotyczących wojny rosyjsko-ukraińskiej najczęściej pojawia się w kontekście wyrazów pogardy i dehumanizacji osób, które przybyły do Polski, oraz krytyki ich domniemanego uprzywilejowania.
Poza obywatelami i obywatelkami Ukrainy ofiarą mowy nienawiści padały również osoby uciekające z Ukrainy, które były obywatelami państw trzecich – na przykład bardzo liczni w Ukrainie zagraniczni studenci państwowych uczelni. W wielu wypowiedziach pojawia się słowo student, które jednak nieodmiennie zyskuje wymiar ironiczny – według osób stosujących tego rodzaju rasistowską mowę nienawiści nie jest możliwe, aby osoba o nieeuropejskim pochodzeniu lub nie- białym kolorze skóry mogła uzyskiwać wyższe wykształcenie.
Zwłaszcza w pierwszych dniach wojny tego rodzaju wypowiedziom często towarzyszyła dezinformacja dotycząca przestępstw rzekomo popełnianych przez te osoby. Dezinformacja o „ataku obcych” w Przemyślu była wielokrotnie dementowana przez organizacje fact-checkingowe i lokalny samorząd.
Więcej o mechanizmach związanych z mową nienawiści przeczytacie w raporcie Granice nienawiści.