UE to nie „eurokołchoz”

✅ Materiał przeszedł podwójną weryfikację redakcyjną.

Określenie „Eurokołchoz” zadomowiło się w debacie publicznej – jest mocne, chwytliwe, emocjonalne i przeczy faktom.

Kołchoz w rozumieniu spółdzielczego gospodarstwa rolnego w ZSRR był oparty na gruntach przejętych pod przymusem od indywidualnych właścicieli, oparty o centralne planowanie. Potocznie kołchoz oznacza też chaotyczne, źle zarządzane miejsce pracy, o złych warunkach, w którym na niewielkiej przestrzeni i w prymitywnych warunkach przebywa wiele osób.

„Eurokołchoz” można rozumieć jako zarzut, że UE wykorzystuje, drenuje swoje kraje wbrew ich woli, że kraje w UE nie mają głosu w podejmowaniu decyzji oraz że UE działa na niekorzyść swoich krajów.

Tymczasem:

  • Kraje dobrowolnie wstępują do UE, Polacy zgodzili się na warunki obecności w UE w drodze referendum – 77% Polek i Polaków opowiedziało się za wejściem do UE. Wchodząc do UE przyjęliśmy całe prawo unijne, które powstało wcześniej, bez naszego udziału – teraz to prawo współtworzymy.
  • Kraje członkowskie dobrowolnie przekazują na poziom europejski część swoich kompetencji, uczestniczą we wspólnym podejmowaniu decyzji w tych obszarach jako UE – i tylko w tych obszarach, na które się zgodziły.
  • Polska na równi z innymi krajami UE współtworzy unijne prawo – uczestniczymy w procesie podejmowania decyzji – przedstawiciele i przedstawicielki polskiego rządu oraz posłowie i posłanki do Parlamentu Europejskiego z Polski współtworzą unijne prawo. Polski premier uczestniczy w podejmowaniu najważniejszych decyzji politycznych razem z głowami państw i szefami rządów innych państw UE w ramach prac Rady Europejskiej. Decyzje w UE współtworzą politycy, których my obywatele i obywatelki wybieramy w wyborach powszechnych – przedstawiciele rządu pochodzą z większości parlamentarnej wyłanianej w wyborach powszechnych a posłów i posłanki do Parlamentu Europejskiego głosujemy bezpośrednio w wyborach. W podejmowaniu decyzji wewnątrz Unii zazwyczaj szuka się konsensusu pomiędzy państwami.
  • O złych warunkach życia w Polsce w ramach UE też nie można mówić. Praktycznie przez cały XX wiek PKB na mieszkańca w Polsce wynosił jedynie pomiędzy 30 a 50% wartości PKB mieszkańca Europy Zachodniej. Oznacza to, że przeciętny Polak był 2, albo nawet 3 razy biedniejszy od obywateli tamtych państw. W roku 2024 PKB na mieszkańca w Polsce wynosiło ok. 80% średniej unijnej i było porównywalne z poziomem PKB takich państw, jak np. Portugalia. Według obliczeń niektórych badaczy, gdyby Polska nie weszła do Unii Europejskiej, poziom życia Polek i Polaków byłby porównywalny z poziomem życia obywateli Bułgarii, która aktualnie (2025 rok) jest najbiedniejszym państwem UE.

Rozmawiajmy o UE w oparciu o fakty.

Nie przegap kolejnego tekstu. Obserwuj nas:

Awatar administrator