Polski Ruch Antywojenny – jeszcze Kreml, czy już Pekin?

✅ Materiał przeszedł podwójną weryfikację redakcyjną.

Inauguracja Polskiego Ruchu Antywojennego przez Leszka Sykulskiego i Sebastiana Pitonia może i nie należy do najgorętszych społeczno-politycznych tematów lutego, lecz nie przeszła też bez echa. Ruch skupił uwagę mediów zwłaszcza wtedy, gdy jego „antywojenne” billboardy stanęły nad Gliwicami. Niemal jednogłośnie został wówczas zaszufladkowany jako tuba propagandowa Kremla.

Ekspertka Anna Mierzyńska na łamach Oko.press pisze wręcz, że „Na takim przekazie nie korzysta nikt poza Kremlem”. Prawda może być jednak nieco bardziej skomplikowana. Analizując retorykę i tematy poruszane przez Sykulskiego i Pitonia zauważalne jest niebezpieczne pokrewieństwo z dezinformacją płynącą z Pekinu.

Za podstawowy punkt odniesienia w kwestii narracji Ruchu służyć może ulotka, do której rozprowadzania zachęcają wielokrotnie liderzy ruchu. Abstrahując od tego, że jej wykonanie pozostawia wiele do życzenia, a sposób stawiania przecinków doprowadziłby zapewne niejednego nauczyciela języka polskiego do rozpaczy, treść również jest co najmniej kontrowersyjna.

Między linijkami, które rzeczywiście potępiają sam akt wojny i traktują o okropieństwach, do których niewątpliwie prowadzi konflikt zbrojny, autorzy ulotki wiele uwagi poświęcają obalaniu prawd, na których opiera się zachodnie rozumienie systemu międzynarodowego. Przeczytać możemy miedzy innymi, że wojna, która trwa od 2014 r., jest pokłosiem finansowania przez Stany Zjednoczone „zamachu stanu zwanego Euromajdanem”. Nowy, w domyśle nielegalny, nacjonalistyczny rząd wprowadzić miał „ustawodawstwo, które nie pozwalało używać języka rosyjskiego”.

fałsz: Autorzy ulotki odnoszą się do kontrowersyjnego ustawodawstwa z 2019 r. Wprowadziło ono faktycznie ograniczenia wymierzone w wykorzystywanie języka rosyjskiego w niektórych elementach życia społecznego takich jak szkolnictwo. Nieprawdą jest jednak to, że używanie języka rosyjskiego zostało zakazane. W przededniu inwazji 30% obywateli Ukrainy język rosyjski traktowało jako swój pierwszy język.

Dalej ulotka redukuje całą wojnę do Amerykańskich prób utrzymania swojej hegemonii. Zachód jest demonizowany i identyfikowany z bankami i korporacjami, które chcą sprowadzić na tradycyjne społeczeństwo wszystko co najgorsze. Elementami tej nienawistnej zachodniej strategii mają być m.in. działania powiązane z najbardziej popularnymi teoriami spiskowymi, takimi jak zakaz korzystania z samochodów spalinowych czy zmuszanie do jedzenia robaków.

Protagonistą w tym hegemonicznym konflikcie ma być szerokopojęty Wschód. Państwa spychane dotąd na margines, reprezentowane przez strategiczny sojusz BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA), którym zależy na równiejszym i sprawiedliwszym systemie międzynarodowym. Takim, który pokojowo dbał będzie o nawet najmniejsze podmioty prawa międzynarodowego. Jednym ze zwycięzców tego alternatywnego porządku ma być Polska, która według ulotki będzie „Krainą mlekiem i miodem płynącą. Krainą dobrobytu, zdrowia, piękna, dobra i prawdy”. Wszystko zależeć będzie od tego, czy utrzymana zostanie zbrodnicza hegemonia Stanów Zjednoczonych.

Przekaz, płynący z ulotki, redukuje niepodległość i suwerenność terytorialną Ukrainy, będącą podstawą całej wojny, do kwestii o mocno ograniczonej wadze. Faktyczna rywalizacja rozgrywa się gdzieś z tyłu, między złymi i skorumpowanymi Stanami Zjednoczonymi, a… właśnie, kim? Rosją? Czy aby na pewno Moskwa to najlepszy punkt oporu wobec Zachodu?

Tak na ulotce jak i w narracjach Sykulskiego i Pitonia brak klasycznej retoryki kremlowskiej. Ukraińcy nie są sprowadzani do nazistów (choć wątek banderowców pojawia się regularnie), liderzy ruchu nie poddają również w wątpliwość tego, że to Rosja zaatakowała Ukrainę. Podczas inauguracji samego ruchu, Sebastian Pitoń powiedział nawet, że nie popiera Rosyjskiej agresji.

https://www.youtube.com/watch?v=6a9FwRblPy8&t=300s

Według analizy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, unikanie retoryki „nazistowskiej Ukrainy” i otwartego popierania inwazji rosyjskiej charakteryzuje Chiński model dezinformacji w kontekście wojny w Ukrainie. Główne wątki, na których skupia się Pekińska propaganda, takie jak niechybny koniec Amerykańskiej hegemonii i wyrozumiałość wobec obaw Rosji o swoje bezpieczeństwo to także podstawowe narracje Polskiego Ruchu Antywojennego.

Sama ulotka prezentuje teorie spójne z retoryką rządu Chińskiego. Te związane z policentryzacją świata i oddaniem głosu mniejszym państwom, pokrywają się z wizją systemu międzynarodowego obiecywaną przez Pekin. Chiny kreują swój wizerunek jako lidera grupy narodów, które historycznie najostrzej potraktowane zostały przez grzechy Zachodu; imperializm, kolonializm i szerokopojęty wyzysk. Grupę tę sami nazywają „Community of Common Destiny” (Społeczność Wspólnego Przeznaczenia).

grafika: Euractiv

Interesująco wygląda również wstawka o tym, że Polska w tej pokojowej wizji Wschodu „będzie krajem leżącym na przecięciu jednych z najważniejszych połączeń handlowych świata”. Z dużym prawdopodobieństwem założyć można, że chodzi tu o szlaki wytyczane przez gigantyczną inicjatywę infrastrukturalną rządu Chin, tzw. Inicjatywę Pasa i Drogi, dawniej określaną jako Nowy Jedwabny Szlak. Faktycznie, Polska ma leżeć mniej więcej na skrzyżowaniu dwóch odnóg inicjatywy, jednej docierającej przez Rosję, drugiej płynącej z Europy Południowej.

Kolejnym z argumentów przemawiających za powiązaniami Ruchu z Chinami jest fakt, że Pitoń na swoim profilu na Twitterze regularnie opisuje Chińskie działania w kontekście stosunków międzynarodowych. We wpisie z 20 lutego udostępnił na przykład raport Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin, w którym wyliczone są negatywne skutki hegemonii Stanów Zjednoczonych.

https://twitter.com/SebastianPiton

Polscy analitycy dezinformacji w pierwszym odruchu, zdaje się instynktownie zakwalifikowali narracje Sykulskiego i Pitonia jako element moskiewskiej wojny dezinformacyjnej. W ferworze walki z kremlowską machiną propagandową należy jednak pamiętać o drugim z instytucjonalnych zagrożeń dezinformacyjnych. Chiny od dekad toczą niemały wysiłek, by ocieplić swój wizerunek, jednocześnie podkopując autorytet Stanów Zjednoczonych.

Interesem narodowym Chin jest to, by wojna się zakończyła. Choć oczywiście korzystają na Zachodnich sankcjach wobec Rosji, stabilność i pokój na świecie to stan, na którym Pekin zyskuje najwięcej. Niczym nieograniczony handel i możliwość eksportu usług infrastrukturalnych to chińska racja stanu. Dodatkowo, wizerunek Pekinu ucierpiał w toku wojny. Chiny są w trudnej sytuacji – z jednej strony intensywniejsza pomoc Putinowi jest wykluczona, jeżeli dalej chcą być traktowani jako partner dla Zachodu, z drugiej odcięcie się od powiązań z Moskwą doprowadziłoby do wzrostu potęgi i prestiżu Stanów. Chinom zależy na tym, by wojna zakończyła się jak najszybciej. Najbardziej prawdopodobnym tego scenariuszem mogłoby być ograniczenie zachodniego wsparcia militarnego i finansowego wobec Ukrainy. Dziwnym zbiegiem okoliczności cele Chin w kontekście wojny również niemal idealnie pokrywają się z retoryką Polskiego Ruchu Antywojennego.

Niemożliwym jest oczywiście jednoznaczne wskazanie źródła finansowania Ruchu, jeżeli w ogóle organizacja jest finansowana z zewnątrz. Scenariuszy jest kilka. Kreml przecież również na podobnych narracjach zyskuje. Sykulski i Pitoń mogą być też najzwyczajniej „pożytecznymi idiotami”, czy to Kremla, czy Pekinu (a może obu?). Ta narracja jest jednak dość trudna do wybronienia z uwagi na fakt, że Sykulski do niedawna był jeszcze krytyczny wobec Rosji i dał się poznać jako centro-prawicowy, umiarkowany naukowiec. Wskazywałby na to fakt, że jeszcze w 2014 roku startował do sejmu z list Nowoczesnej. Jak widać ludzie się zmieniają.

Płynnie zmieniać mogą się również źródła dezinformacji. Chiny mają wiele do zyskania i stracenia w tym konflikcie, a chińskie służby przez lata udowodniły, że korzystanie z uroków dezinformacji to jedna z ich podstawowych taktyk. Trudno powiedzieć czyje interesy realizują Sykluski i Pitoń, wiemy na pewno że nie polskie. Niewykluczone jednak, że dezinformacja z chińską charakterystyką gościć będzie niebawem coraz częściej w polskiej przestrzeni publicznej.

Szczęśliwie dla losów debaty publicznej, ta konkretna forma dezinformacji ewidentnie nie będzie miała zbyt łatwego zadania. Nieznani sprawcy przed kilkoma dniami zdewastowali jeden z billboardów Sykulskiego. Niepowetowana strata.

https://twitter.com/marek_tomasz/status/1628054767896256513/photo/1

Nie przegap kolejnego tekstu. Obserwuj nas:

Awatar Stanisław Mroszczak