Odnawialne Źródła Energii (OZE) są ostatnio głośnym medialnie tematem, wywołującym niemałe kontrowersje. Zwłaszcza kwestie dotyczące sposobu i skali ich implementacji. W związku z tym, politycy nierzadko w swoich narracjach na ten temat uciekają się do dezinformacji. W jej ramach przodują politycy Solidarnej Polski, m.in. Patryk Jaki broniąc zaciekle polskiego węgla czy Janusz Kowalski w swojej głośnej kampanii antywiatrakowej.
Siódmego maja w programie Woronicza 17 emitowanym na TVP Info poseł Radosław Fogiel (PiS) także poruszył wątek Odnawialnych Źródeł Energii. Odpowiadając na zarzuty posła Lewicy, Macieja Gduli, że rząd PiS niedostatecznie inwestuje w odnawialne źródła energii przywołał on statystykę, według której ilość energii pozyskanej z OZE wzrosła dziewięciokrotnie w ciągu ostatnich czterech lat.
W 2019 roku moc energii z OZE to był jeden gigawat, dziś jest to 9,3 – ponad dziewięcziokrotny wzrost!
Radosław Fogiel, Woronicza 17 (9:50)
fałsz: Z danych Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że moc Odnawialnych Źródeł Energii pod koniec 2019 r. wynosiła 9,1 GW a nie 1 GW, z kolei najnowsze dane (z końca 2022 r. wskazują), że moc OZE wynosi 22,6 GW. Wzrost nadal można uznać za znaczący, (ponad dwukrotny) ale daleko mu do skali, o której mówi Fogiel. Poseł PiS odnosił się zapewne do wzrostu mocy zainstalowanej z mikroinstalacji, z czego 99% to instalacje fotowoltaiczne, a aż 96% instalacje prosumenckie (czyli te, za których instalacje odpowiadają najczęściej prywatne osoby). Błędem byłoby przypisywanie zasług za ten imponujący wzrost wyłącznie rządowi, choć należy uwzględnić fakt, że inicjatywy rządowe przyczyniły się do zwiększenia zainteresowania budową mikroinstalacji fotowoltaicznych wśród prosumentów.
Trudno jednoznacznie ocenić, czy w przypadku wypowiedzi polityka PiS mamy do czynienia z celową dezinformacją, czy raczej aktem misinformacji. Pierwsza z opcji byłaby uwarunkowana chęcią wyolbrzymienia sukcesu Prawa i Sprawiedliwości, czego nie powinniśmy wykluczać. Niezależnie jednak od intencji stojącej za wypowiedzią posła partii rządzącej, należy oceniać ją jako w jawny sposób dezinformująca.